
W zeszłym tygodniu zachciało mi się piec, a że odwiedzałam babcię, to postanowiłam zrobić coś innego, bardziej oryginalnego, przypominającego wakacyjne klimaty. Postawiłam na babeczki limonkowo – kokosowe, przypominające odrobinę kokosanki, ale tylko odrobinę.
Babeczki zniknęły momentalnie. Nawet nie zauważyłam, że następnego dnia nie mam już żadnej do kawy. Oczywiście pomógł mi w delektowaniu się ich smakiem również Ukochany. Spróbujcie zrobić je sami, a zaskoczycie wszystkich świetnym zestawieniem.
- szklanka mąki najlepiej pełnoziarnistej
- 1/2 szklanki brązowego cukru,
- 1/2 szklanki wiórków kokosowych
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- łyżeczka sody oczyszczonej,
- ziarenka z jednej laski wanilii lub łyżka esencji,
- 1/2 szklanki mleka (ja dodałam sojowe)
- mała puszka mleczka kokosowego,
- dwie łyżki oleju kokosowego (który następnie delikatnie podgrzewamy, by się rozpuścił),
- 2 jajka,
- skórka z 2 limonek,
- sok z 2 limonek,
- szczypta oli,
- opcjonalnie tabliczka białej czekolady.
Nastawiamy piekarnik na 180 stopni.
Mieszamy w dużej misce sypkie składniki: mąkę, wiórki kokosowe, cukier, proszek do pieczenia, sodę, sól.
W drugiej misce mieszamy wszystkie mokre: mleczko kokosowe, roztopiony olej kokosowy, mleko, jajka, sok z limonek, skórkę z limonek, ziarenka wanilii.
Przelewamy mokrą masę do suchych składników. Wszystko mieszamy.
Przekładamy do foremek na babeczki do 2/3 wysokości. [Tu do każdej foremki możecie dodać również po kance białej czekolady.]
Pieczemy ok. 20-25 minut, aż babeczki staną się złociste, a wbity patyczek po wyjęciu pozostanie suchy.
Smakują cudownie w piękne słoneczne popołudnia, serwowane z kawą.
Proponuję upiec babeczki, usiąść wygodnie w ulubionym fotelu i zagłębić się w ulubioną książkę czy gazetę. Wtedy zobaczycie, że znikną szybciej niż Wam się może wydawać, nie wspominając, że będą na pewno smakować wyśmienicie.